Pomimo zastrzyku gotówki nowojorskie banki były niechętne do udzielania
krótkoterminowych pożyczek wspomagających obrót giełdowy. Brak dostępu
do funduszy służących do obrotu i kupowania akcji sprawił, że ich ceny
wyraźnie spadły. O 13:30 w czwartek 24 października, Ransom Thomas,
prezes nowojorskiej giełdy,
pośpieszył do biura Morgana, by poinformować go, że będzie zmuszony
przerwać sesję. Morgan stwierdził wyraźnie, że spowoduje to katastrofę.
Morgan zwołał spotkanie prezesów nowojorskich banków. Odbyło się w jego
biurze o 14. Morgan poinformował ich, że aż 50 domów brokerskich
działających na giełdzie zbankrutuje, jeżeli w ciągu 10 minut nie uda
się zebrać 25 milionów dolarów. Do 14:16 czternastu prezesów banków
przyrzekło 23,6 milionów dolarów, aby nie dopuścić do przerwania sesji.
Pieniądze dotarły na giełdę o 14:30, zdążyły wziąć udział w zamknięciu
sesji. Do zamknięcia giełdy o 15:00 udzielono pożyczek o wartości 19
milionów dolarów. Udało się uniknąć katastrofy. Morgan, który zwykle
unikał prasy, oświadczył dziennikarzom, że „jeśli ludzie pozostawią
pieniądze w bankach, wszystko będzie w porządku”.
W piątek sytuacja nie uległa poprawie. Morgan ponownie zwrócił się do
prezesów banków, ale tym razem był w stanie przekonać ich jedynie do
zagwarantowania 9,7 miliona dolarów. Aby przy pomocy tej sumy utrzymać
notowania, zdecydował on, że pieniądze te nie mogą być użyte do
finansowania transakcji sprzedaży lewarowanej. Wartość piątkowego obrotu spadła o 33% względem dnia poprzedniego. Giełda z trudem dotrwała do dzwonka zamykającego sesję.
Morgan, Stillman, Baker i pozostali bankierzy nie byli w stanie
prowadzić zbiórki pieniędzy w nieskończoność. Nawet Departamentowi
Skarbu Stanów Zjednoczonych kończyły się środki. Konieczne było
odbudowanie zaufania publicznego, w związku z czym w piątek wieczorem
bankierzy utworzyli dwie komisje – jedną, dla wpłynięcia na duchowieństwo,
tak by w niedzielę uspokoiło parafian, i drugą dla przedstawienia
prasie szeregu wyjaśnień dotyczących organizacji pakietu ratunkowego.
Europejski bankier Nathan Rothschild wysłał swoje wyrazy „podziwu i szacunku” dla Morgana. Próbując zwiększyć zaufanie do rynków, sekretarz skarbu Cortelyou przyznał, że jego powrót do Waszyngtonu byłby sygnałem dla Wall Street, że najgorsze już minęło.
Dla zapewnienia swobodnego przepływu kapitału w poniedziałek New York Clearing House wyemitował 100 milionów dolarów w certyfikatach depozytowych,
przeznaczając je do obrotu międzybankowego, głównie dla uzgodnienia
sald rozliczeniowych, co umożliwiłoby bankom zachowanie rezerwy
kapitałowej dla depozytariuszy.
Nastroje udało się poprawić głównie dzięki współpracy duchowieństwa i
prasy. Istotne znaczenie miała także poprawa sytuacji bilansowej banków.
Wall Street nie była jednak świadoma, że za kulisami starano się właśnie
zażegnać kolejny kryzys. W niedzielę wspólnik Morgana George Walbridge
Perkins został poinformowany, że aby uniknąć bankructwa, miasto Nowy
Jork potrzebuje 20 milionów dolarów. Miasto starało się pozyskać
fundusze poprzez standardową emisję obligacji, ale nie przyniosła ona
wystarczających środków. W poniedziałek i ponownie we wtorek burmistrz
Nowego Jorku George Brinton McClellan
zwrócił się o wsparcie do Morgana. Morgan zakontraktował zakup
miejskich obligacji o wartości 30 milionów dolarów, gdyż miał
świadomość, że sygnały o bankructwie Nowego Jorku miałyby katastrofalne
skutki dla rynków finansowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.