Pomimo faktu, że do soboty 2 listopada udało się w Nowym Jorku
przywrócić względny spokój, następny kryzys wisiał w powietrzu. Jedna z
największych nowojorskich firm brokerskich, Moore & Schley, była
mocno zadłużona i groziła jej upadłość. Firma zaciągnęła znaczne
pożyczki, używając akcji Tennessee Coal, Iron and Railroad Company
(TC&I) jako zabezpieczenia. Wartość akcji, na których notowano
bardzo niskie obroty, była niewiadomą. Istniało prawdopodobieństwo, że
wiele banków zażąda w poniedziałek przedterminowej spłaty pożyczki,
wymuszając masowe upłynnienie walorów TC&I. Gdyby do tego doszło,
spowodowałoby to gwałtowny spadek wartości akcji TC&I, niszcząc
Moore & Schley i wywołując kolejną panikę na giełdzie.
Aby zapobiec upadkowi Moore & Schley, w sobotę rano Morgan zwołał
zebranie w swojej bibliotece. Złożono propozycję nabycia TC&I przez
U.S. Steel Corporation – firmę, która powstała z udziałem Morgana,
który pomógł w fuzji firm stalowniczych Andrew Carnegiego
i Elberta Gary’ego. To w efekcie ocaliłoby Moore & Schley i
odsunęło niebezpieczeństwo kryzysu. Kierownictwo i zarząd U.S. Steel
wzięło pod uwagę, że firma może odegrać pozytywną rolę w opanowywaniu
paniki i złożyło dwie oferty. Według pierwszej udzieliłoby Moore &
Schley pożyczki na kwotę 5 milionów dolarów; według drugiej odkupiłoby
akcje TC&I po cenie 90 dolarów za sztukę. Do wieczora nie osiągnięto
jednak porozumienia i spotkanie zostało odroczone.
Do tego czasu przed Morganem pojawiły się kolejne trudności. Istniała
obawa, że Trust Company of America i Lincoln Trust nie dotrwają do
poniedziałku. W sobotę wieczorem kilkudziesięciu
bankierów zgromadziło się w bibliotece, aby przedyskutować temat
kryzysu. Prezesi banków rozliczeniowych zebrali się w pokoju wschodnim, a
kierownictwo trustów w pokoju zachodnim. Morgan i osoby zajmujące się
sprawą Moore & Schley przenieśli się do biura bibliotekarza. Tam
Morgan poinformował swoich doradców, że zgodzi się pomóc Moore &
Schley, tylko jeśli trusty wykupią solidarnie swoich najsłabszych braci.
Rozmowy kontynuowano do późnej nocy; nie przyniosły jednak niczego
nowego. J.P. Morgan poinformował wówczas przywódcę prezesów trustów o
sytuacji Moore & Schley, którego ratowanie wymagało 25 milionów
dolarów. Stwierdził także, że nie jest skłonny niczego w tej sprawie
zrobić, dopóki nie pojawi się propozycja rozwiązania problemów z
trustami. Oznaczało to, że trusty nie mogą oczekiwać dalszej pomocy od
Morgana i że będą musiały wypracować własne rozwiązanie.
O 3 w nocy około 120 przedstawicieli banków i trustów zebrało się,
aby wysłuchać pełnego raportu o stanie upadających trustów. Trust
Company of America był bliski utraty wypłacalności, Lincoln Trust
Company brakowało najprawdopodobniej około 1 miliona dolarów do sumy,
którą musiał wypłacić depozytariuszom. W trakcie dyskusji bankierzy
zorientowali się, że Morgan zamknął ich w bibliotece i ukrył klucz, aby
wymusić jakieś rozwiązanie. Znany był wcześniej z podobnych praktyk.
Morgan dołączył do rozmów i oznajmił trustom, że muszą zapewnić
pożyczkę w wysokości 25 milionów dolarów, aby uratować słabsze
instytucje. Prezesi trustów nadal byli niechętni tego typu rozwiązaniom,
ale Morgan uświadomił ich, że brak reakcji z ich strony może
poskutkować całkowitą zapaścią systemu bankowego. Po znacznych
naciskach, około 4.45 na ranem, namówił nieoficjalnego przywódcę trustów
do podpisania umowy, po czym do umowy dołączyła reszta przedstawicieli. Po uzyskaniu gwarancji, że sytuacja zostanie rozwiązana, nad ranem Morgan pozwolił bankierom rozejść się do domów.
W niedzielne popołudnie i wieczór, Morgan, Perkins, Baker i Stillman,
wraz z Garym i Henrym Clay Frickiem z U.S. Steel, pracowali w
bibliotece nad sfinalizowaniem umowy dotyczącej kupna TC&I przez
U.S. Steel. Plan przejęcia powstał w ciągu jednego dnia. Pozostała
jednak jedna przeszkoda: krucjata prezydenta Roosevelta, który jednym z głównych punktów swojej prezydencji uczynił rozbijanie monopoli.
Frick i Gary udali się nocą do Białego Domu. Chcieli przekonać Roosevelta, aby odrzucił założenia Ustawy Shermana
i jeszcze przed otwarciem rynku pozwolił na przejęcie. U.S. Steel już
wówczas posiadał około 60% udziałów w rynku. Sekretarz Roosevelta
odmówił spotkania, ale Frick i Gary przekonali Jamesa Garfielda, sekretarza zasobów wewnętrznych, aby ten zorganizował bezpośrednie spotkanie z prezydentem. Na mniej niż godzinę przed otwarciem rynków Roosevelt wraz z sekretarzem stanu Elihu Rootem przejrzeli dokumenty dotyczące przejęcia.
Roosevelt wyraził zgodę, a spotkanie podsumował: „Było konieczne z
mojej strony, aby decyzję tę podjąć błyskawicznie, jeszcze przed
otwarciem giełdy. Sytuacja w Nowym Jorku miała to do siebie, że każda
godzina mogła być decydująca. Nie uważam, że ktokolwiek mógłby mnie
sprawiedliwie krytykować za niesprzeciwienie się przejęciu w takich
okolicznościach”.
Informacja pozytywnie wpłynęła na nowojorski rynek. „Commercial &
Financial Chronicle” poinformowało, że „ulga, jakiej ta transakcja
dostarczyła, była natychmiastowa i rozległa”. Udało się uniknąć kolejnej fali kryzysu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.