poniedziałek, 2 marca 2015

Panika roku 1907, panika bankowa roku 1907 cz 4

Pomimo zastrzyku gotówki nowojorskie banki były niechętne do udzielania krótkoterminowych pożyczek wspomagających obrót giełdowy. Brak dostępu do funduszy służących do obrotu i kupowania akcji sprawił, że ich ceny wyraźnie spadły. O 13:30 w czwartek 24 października, Ransom Thomas, prezes nowojorskiej giełdy, pośpieszył do biura Morgana, by poinformować go, że będzie zmuszony przerwać sesję. Morgan stwierdził wyraźnie, że spowoduje to katastrofę.
Morgan zwołał spotkanie prezesów nowojorskich banków. Odbyło się w jego biurze o 14. Morgan poinformował ich, że aż 50 domów brokerskich działających na giełdzie zbankrutuje, jeżeli w ciągu 10 minut nie uda się zebrać 25 milionów dolarów. Do 14:16 czternastu prezesów banków przyrzekło 23,6 milionów dolarów, aby nie dopuścić do przerwania sesji. Pieniądze dotarły na giełdę o 14:30, zdążyły wziąć udział w zamknięciu sesji. Do zamknięcia giełdy o 15:00 udzielono pożyczek o wartości 19 milionów dolarów. Udało się uniknąć katastrofy. Morgan, który zwykle unikał prasy, oświadczył dziennikarzom, że „jeśli ludzie pozostawią pieniądze w bankach, wszystko będzie w porządku”.
W piątek sytuacja nie uległa poprawie. Morgan ponownie zwrócił się do prezesów banków, ale tym razem był w stanie przekonać ich jedynie do zagwarantowania 9,7 miliona dolarów. Aby przy pomocy tej sumy utrzymać notowania, zdecydował on, że pieniądze te nie mogą być użyte do finansowania transakcji sprzedaży lewarowanej. Wartość piątkowego obrotu spadła o 33% względem dnia poprzedniego. Giełda z trudem dotrwała do dzwonka zamykającego sesję.

Morgan, Stillman, Baker i pozostali bankierzy nie byli w stanie prowadzić zbiórki pieniędzy w nieskończoność. Nawet Departamentowi Skarbu Stanów Zjednoczonych kończyły się środki. Konieczne było odbudowanie zaufania publicznego, w związku z czym w piątek wieczorem bankierzy utworzyli dwie komisje – jedną, dla wpłynięcia na duchowieństwo, tak by w niedzielę uspokoiło parafian, i drugą dla przedstawienia prasie szeregu wyjaśnień dotyczących organizacji pakietu ratunkowego. Europejski bankier Nathan Rothschild wysłał swoje wyrazy „podziwu i szacunku” dla Morgana. Próbując zwiększyć zaufanie do rynków, sekretarz skarbu Cortelyou przyznał, że jego powrót do Waszyngtonu byłby sygnałem dla Wall Street, że najgorsze już minęło.
Dla zapewnienia swobodnego przepływu kapitału w poniedziałek New York Clearing House wyemitował 100 milionów dolarów w certyfikatach depozytowych, przeznaczając je do obrotu międzybankowego, głównie dla uzgodnienia sald rozliczeniowych, co umożliwiłoby bankom zachowanie rezerwy kapitałowej dla depozytariuszy. Nastroje udało się poprawić głównie dzięki współpracy duchowieństwa i prasy. Istotne znaczenie miała także poprawa sytuacji bilansowej banków.
Wall Street nie była jednak świadoma, że za kulisami starano się właśnie zażegnać kolejny kryzys. W niedzielę wspólnik Morgana George Walbridge Perkins został poinformowany, że aby uniknąć bankructwa, miasto Nowy Jork potrzebuje 20 milionów dolarów. Miasto starało się pozyskać fundusze poprzez standardową emisję obligacji, ale nie przyniosła ona wystarczających środków. W poniedziałek i ponownie we wtorek burmistrz Nowego Jorku George Brinton McClellan zwrócił się o wsparcie do Morgana. Morgan zakontraktował zakup miejskich obligacji o wartości 30 milionów dolarów, gdyż miał świadomość, że sygnały o bankructwie Nowego Jorku miałyby katastrofalne skutki dla rynków finansowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.